Jedzenie psuje się, zanim zdążę się okręcić wokół siebie, wodę na herbatę przygotowuję, wystawiając po prostu garnek na dwór, buty wtapiają mi się w asfalt.
Duszno.
Wczoraj spadł deszcz. Piękny, cudowny, krople w porcjach wielkości łyżek przy akompaniamencie huków i grzmotów przeprowadzają inwazję, zmasowany atak, ściana wody. Całość trwa niepełne pół godziny.
I znowu słońce.
Przestawiamy się z kundlem na system poranno-wieczorny, z naciskiem na to drugie. Idziemy po ciemku przez park, słychać żaby, biegniemy kawałek, tylko teraz trawa jest wilgotna.
Nie mogę dziś iść na plażę. Zamiast tego zasuwam zasłony, wsadzam stopy do zimnej wody z miętą (po chwili już nie jest zimna), puszczam film, ale nie oglądam zbyt uważnie - moje myśli krążą wokół ciasta z jagodami, które decyduję się upiec wieczorem.
Nie wiem, co robicie, kiedy jest gorąco - może dla Was to optymalna temperatura do codziennej aktywności? Ja pływam, i to tak często, jak to możliwe. I gdybym miała robić ranking piosenek, od których chce mi się pływać jeszcze bardziej, na jedno z pierwszych miejsc wrzuciłabym o tą:
To tyle na dziś.
Mam tak samo... Też chcę do wody! Może basen?
OdpowiedzUsuńMyślisz...? Ale kiedy ja nie lubię basenów! :< Chociaż tam przynajmniej wodorosty nie gilają w brzuch ;).
UsuńEch, właśnie wróciliśmy z bezwodorostowego basenu, teraz wiatrak działa na pełnych obrotach a tu hawajski rollercoaster- mi on zawsze zapodaje fazę "muszę się nauczyć tańczyć hula":) Jestem właśnie z tych co czekają na takie prawdziwe, spocone lato. Cierpię ale z bananem na twarzy:)
OdpowiedzUsuńAle burze mają być- wtedy się pewnie odświeży.
O tańcu hula też mi się zdarza myśleć przy tej piosence, ale jak jest trochę chłodniej... ;)
UsuńTez nie jestem fanką upałów... Nawet myśleć się nie chce :)
OdpowiedzUsuńGdyby tak można było cały dzień siedzieć w wodzie... Niestety już nie te czasy. Więc funkcjonuję naprawdę przed szóstą rano, przez resztę dnia udaję, że coś robię, choć tak naprawdę nie jestem w stanie. A potem na przemian siedzę z nogami w wodzie lub leżę na podłodze, łapiąc oddech jak ryba wyrzucona na brzeg. Na podłodze wydaje się chłodniej, niż gdziekolwiek indziej. Czasem podejmuję się jakiejś karkołomnej - w tych warunkach, przy ponad 30 stopniach taką jest każda - aktywności rękodzielniczej, więc mam złudzenie, że trochę się stymuluje intelektualnie, bo jak i tak siedzę, to przynajmniej coś kątem oka obejrzę.
OdpowiedzUsuńNa szczęście od wczoraj chmury. Jest dobrze. Mogę oddychać.
Mnie się chce pływać przy piosenkach z "Małej syrenki"! ;) Poprawka: zawsze chce mi się pływać, ale nie zawsze mogę. Mamy dosyć dużą wannę (jeszcze się w niej mieszczę, obym nie urosła ;) i staw w ogrodzie. Podobno są ludzie, którzy lubią upały, ale ja do nich nie należę. ;) Nogi w wannę i siedzę z laptopem na kolanach i duszą na ramieniu (bo co, jeśli się zamoczy?). Najprzyjemniej jest nocami, teraz w sumie moja bezsenność tak mi nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuń