środa, 13 lipca 2011

Co może jeden pies?

Może być na przykład najfajniejszym kundlem na świecie, który leży w łóżku tak długo jak reszta domowników, nie dostaje świra na spacerze i kulturalnie chodzi bez smyczy za stadem.
Może zjeść niezliczone ilości ołówków w zaledwie rok swojego życia, może też rozszarpać pokaźne ilości własnoręcznie (tak, ręcznie; maszyny do szycia nie posiadam) szytych poduszek 
Może ogarnąć mniej-więcej sto różnych komend i sztuczek, ze staniem na garnku o średnicy ośmiu centymetrów włącznie, albo zająć drugie miejsce w swoich pierwszych oficjalnych zawodach agility.
Zaraz potem może też na przykład olać ciepłym moczem wszystkie prośby, groźby i rozkazy swojej przypadkiem-właścicielki*.
...Czym perfekcyjnie może doprowadzić wyżej wymienioną do nerwicy, choroby sierocej, tudzież innych zaburzeń na tle psychicznym.

Aktualnie nie mam kompletnie ochoty na jakikolwiek kontakt z moim psem, co w sumie wypada korzystnie i dla psa, tak więc siedzę sobie i leczę swoją nadszarpniętą psychikę jeżową piosenką. W końcu tylko jeża przelecieć się nie da...



Macie tego potwora na koniec, o! Chapś vel. Mam-W-Dupie-Moją-Pańcię.



 *Przypadkiem, bo ten kundel swoją właścicielkę traktuję jako kogoś, kto może ewentualnie dać coś dobrego. Do innych czynności właścicielka jako istota z reguły natrętna i nieznająca się na zabawie (tarzanie się w zdechłej rybie JEST fajne!) jest kompletnie niepotrzebna.

wtorek, 5 lipca 2011

Co napisać w poście pilotażowym?

Że będzie bełkot - i zrobić sobie antyreklamę?
No dobra, trochę będzie. Bo niby co ma nie być?!
I to jest bardzo dobry moment, żeby zakończyć tę notę.
ALE! Ale nieee! Poza bełkotem będzie też trochę zdjęć, muzyki, piesozaura i innych potworów. Będą wszelkiego rodzaju wypociny autorki (możliwe, że właśnie sprzed ekranu uciekło trzy czwarte czytających) i noty w rodzaju tych powstających o czwartej nad ranem.
No i chyba tyle... Tak mi się zdaje. Co w wolnym tłumaczeniu znaczy - za paręnaście not i tak zrobi się syf i już nikt nie będzie wiedział, o czym jest blog...
Jakaś muzyka na koniec, żeby tak sympatycznie było...