sobota, 14 lipca 2012

Mam internet oraz wakacje

Przez tydzień nie miałam internetu. 
Mój czas był wybitnie produktywny. 
Pies dużo pływał, ja dużo chodziłam oraz jeździłam tramwajami (głównie do empiku). Zrobiłam porządek w pokoju oraz w głowie. Skończyłam książkę i nie mogę wypożyczyć kolejnej, bo burza skutecznie uniemożliwiła pracę bibliotekarkom uzależnionym od komputera. 
Taaak, burze. Są, poza jagodami i brudnymi stopami, wyznacznikiem dobrego lata.
Wydłużyła mi się lista książek do przeczytania - i ciągle jeszcze łudzę się, że kiedyś to mi się uda, bo czas jakoś, kurcze, nie chce być rozciągliwy. 
Bardzo wcześnie wstaję, o bardzo przyzwoitych porach chodzę spać - na tyle, żeby posłuchać żab. 
Miałam gości we wtorek, będę ich miała też jutro, a właściwie już dziś. Lubię mieć gości, lepiej się pije razem herbatę. 
Miałam też dziwny sen. 
Dzisiaj Pan Od Internetu spytał, trochę zdziwiony - "A to młodzi dzisiaj takiej muzyki słuchają"?

No, nie wiem, chyba...



Ta deseczka miała powędrować na bazarek. Przy porządkach na próbę włożyłam w nią zdjęcie kundla. Została u mnie.


Pozdrawiamy, śpiący Kundel plus ja.