niedziela, 19 lutego 2012

Odkryłam, że... Rozważania deliryczno-pseudofilozoficzne

Odkryłam, że dorastam. 
Odkryłam to po tym, że pewne rzeczy zaczęły mnie wzruszać. Zaczęłam używać słów "urocze", "rozczulające", "poruszające". Używam ich w różnych momentach swojego życia. Raz na jakiś czas, średnio kilka razy w tygodniu. Jest to dość niepokojące. Chociażby z tego względu, że nigdy nie widziałam dziecka używającego takich określeń. Dzieci nie myślą za dużo. Tak jak psy.
I psy, i dzieci mają Pierwszą Myśl. 
Pierwsza Myśl działa na bardzo nieskomplikowanych zasadach, według bardzo prostych schematów.
Kot - pogonić - cieszyć się.
Kałuża - wskoczyć - cieszyć się.
Łąka - biegać - cieszyć się.
Szynka - wyżebrać - cieszyć się.
Schemat ten mimo swojej pozornej prostoty daje dużo możliwości.
Dorośli mają także Drugą Myśl. Tu sprawa się nieco komplikuje. 
Łąka - biegać - rozejrzeć się, czy nikogo nie ma w pobliżu - cieszyć się.
Czekolada - zjeść - rozejrzeć się, czy nikt nie patrzy - cieszyć się.
Mają także Trzecią Myśl. Tutaj pojawia się problem z przedstawieniem tego w schemacie.
Łąka - biegać - rozejrzeć się, czy nikogo nie ma w pobliżu - nie wypada, jestem dorosłym człowiekiem - być poważnym. 
Czekolada - zjeść - rozejrzeć się, czy nikt nie patrzy - ograniczyć się do jednej kostki - wrócić do poważnych zajęć. 
Istotą mojego istnienia jest bycie dzieckiem, względnie psiarzem. Psiarze mają przyzwolenie na bycie dożywotnimi dziećmi. To bardzo wygodne. Mogą, a nawet muszą się cieszyć. 
Wracając jednak do sensu tego postu. Odkryłam, że pewne rzeczy zaczęły mnie wzruszać, inne poruszać, a jeszcze inne rozczulać. Dzisiaj wzruszyło mnie to:
 

 Wendy, słuchaj, Wendy! Zamiast spać w swoim głupim łóżku, mogłabyś fruwać ze mną gdzieś wysoko i mówić śmieszne rzeczy gwiazdom!

Pozdrawiam i dobrej nocy życzę - sobie i Wam.