niedziela, 30 czerwca 2013

Aaaaa, what's up?! | Katharsis

Ekhm. No. Tego. Heeej! Jak tam? Żyjecie?
Ilość spraw, które zależą ode mnie, i nadmiar wolnego czasu lekko mnie przygniotły, w związku z czym od miesiąca jestem w stanie permanentnego odrealnienia. To dlatego prawie mnie tu nie ma. W wersji optymalnej jestem w wodzie daleko od brzegu i nie muszę odpowiadać na żadne pytania. Taaak. Ewidentnie brak mi natchnienia.

Dlaaaaatego zrobię to, co powinnam zrobić jakiś czas temu - przekieruję uwagę ludzkości na innych.
Gdyż, albowiem, ponieważ jakiś czas temu zaszczyt kopnął mnie w tyłek i dostałam wyróżnieniem w twarz, a raczej w bloga.
No więc w tej akcji chodzi o to, żeby te mniej poczytne blogi zyskały nowych czytelników. Tak w skrócie. Trzeba wytypować jedenaście blogów o niskiej liczbie obserwujących i zadać ich autorom jedenaście pytań. Oczywiście zaraz po tym, jak się samemu odpowie na pytania - tym razem zadane przez Magdę.
Proszę uprzejmie. Tadam.


1. W wolne popołudnie... leżę i myślę nad sensem swojego istnienia ;). Włóczę się gdzieś z Kundlem. Piekę ciastka z m&m'sami i zjadam, maczając w mleku. Czytam różne rzeczy albo coś kombinuję z farbami, serwetkami, papierkami, modeliną, patykami... Czasem coś piszę. Albo zbieram kwiatki. Albo wymyślam sobie kolejne rzeczy, które chciałabym zrobić i oczywiście myślę o robieniu ich, ale do czynu nie przystępuję. No, ogólnie rzecz biorąc - mnóstwo różnych niepowiązanych ze sobą czynności.
2. Najlepiej mi wychodzi... brudzenie. Jak coś dekupażuję, to skrawki serwetek latają po całym mieszkaniu. Trudno mi coś pomalować bez upaćkania się jak małe dziecko (zresztą nawet się nie staram; mam wtedy więcej satysfakcji), a gdy miksuję truskawki, wygląda to tak, jakbym przeciągnęła zwłoki po szafkach w kuchni.
3. W moim kubku najczęściej jest... herbata, oczywiście. Ewentualnie mleko.
4. Nie potrafię... okazywać emocji. Serio. 
5. Gdybym miał(a) więcej odwagi to... więcej i bardziej aktywnie pomagałabym psom. Reszta to kwestia lenistwa, nie braku odwagi. Tak.
6. Czytam... Pratchetta. Sherlocka Holmesa. Harry'ego Pottera (niedawno skończyłam ostatni tom, smutna sprawa). Eragona (wracam do tej książki jak do starego przyjaciela). Chamskie klasyczne fantasy z mieczami, smokami i starymi czarodziejami.
7. Zjadł(a)bym teraz... jagody. Ale takie z krzaczka, fioletowymi łapkami zerwane i wepchnięte całą garścią. Albo agrest, bo dawno nie jadłam. Albo porzeczki, z tego samego powodu. O, albo groszek prosto z pola, wydłubany palcami cioci do miseczki. Albo kromkę jeszcze ciepłego chleba z dobrym masłem.
8. Czekam na... przypływ motywacji. Na dzień, w którym będzie mi się chciało zrealizować to wszystko, co sobie wymyślam. Oraz na działanie przeznaczenia, które na pewno zadziała, tylko muszę mu trochę pomóc, a chwilowo... nie chce mi się.
9. Nigdy nie odmawiam... spaceru. Właściwie to z kimkolwiek, kiedykolwiek i gdziekolwiek. W środku nocy, o szóstej rano, o trzynastej, who cares?!, na spacer mam czas zawsze. Szczególnie, jeśli mogę zabrać psa.
10. Jeśli film/ serial to... Harry Potter albo Piraci z Karaibów po raz sto tysięczny któryś. No i co z tego, że znam je na pamięć? Mają zarąbistą muzykę, fajnych bohaterów i ładne obrazki w tle (choć nawet trudno mi opisywać je razem w jednym punkcie). Nadają się zawsze. "Most do Terabithii" albo "Pan od muzyki" - gdy potrzebuję się zainspirować w innym kierunku. A jeśli serial, to stary Sherlock Holmes. 
11. Ludzie powinni... więcej się bawić. Mniej się spinać. I zastanowić się nad faktem, że "heeej, może jeśli nie rozumiemy zachowań jakiegoś gatunku, to niekoniecznie oznacza, że to gatunek mało skomplikowany, prymitywny i niegodny szacunku?!"... I może jeszcze przyjąć do wiadomości, że człowiek też zwierzę i wcale nie różni się aż tak bardzo od innych gatunków.


Teraz część trudniejsza. Wytypować jedenaście blogów.
Czy ja w ogóle czytam aż tyle blogów? Czy ich autorzy na pewno chcą więcej czytelników...?
 ...
EDIT: Dziś już jest inny dzień. Parę dni po rozpoczęciu pisania tego postu. Dzisiaj, teraz, czuję katharsis. Doświadczyłam emocji, jakich mi było trzeba, żeby złożyć historię, która żyła ze mną bardzo długo, gdzieś na dnie swojego metaforycznego serca. I żeby zrozumieć, że nie żegnam jej, że mogę wracać, kiedy tylko chcę, że to tylko jakby utulenie ją do snu, żeby sobie mogła tak leżeć i żebym mogła czerpać z niej to, co najlepsze. W związku z tym wybaczcie, ale jedenaście blogów wytypuję niebawem. Czułabym się jak zdrajca, gdybym zrobiła to teraz.
Dzięki temu udało mi się dodać post w czerwcu. (owacje!)
To dobry wieczór. 

4 komentarze:

  1. Czytałem wszystkie tomy Harrego prócz ostatniego, bo mój własny Harry dorósł do czasu ostatniego tomu i zażyczył sobie, by był on po angielsku. Poza tym zacząłem mieć dość przygód małego czarodzieja gdzieś w okolicach magicznego turnieju. Ale część pierwsza - duża sprawa.
    Z Pratchetta przerabiam teraz cykl o wiedźmach. Jak ta mała miała na imię? Esk? Eskarion? Urocza i niebezpieczna - w moim typie, choć trochę (a nawet dużo) za młoda.

    przyłączam się do oklasków i to na stojąco

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah! No to siup!!!

    :)...

    Że tak metaforycznie i emocjonalnie zareaguję.
    AAA!!! Ja chcę na spacer!!! Już! Zaraz!... Może być rowerowy, albo z kotem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czułam to samo po skończeniu Pottera.

    OdpowiedzUsuń
  4. No, to jest myśl! I jeszcze konkurs na najmniej poczytny blog:-);

    OdpowiedzUsuń