Opis sytuacyjny: mój pies leży pod kołdrą w dużym pokoju. Nawet gdyby leżał na kołdrze, to i tak nie widziałby tego, co się dzieje w kuchni (wydaje mi się, że nie widzi przez ściany, ale nie wykluczam całkowicie takiej opcji).
W kuchni jestem ja i chcę nalać sobie mleka. Ważnym faktem jest, że Kundel jest fanatykiem mleka. W czasach, gdy uważała, że mięso jest dla frajerów, dałaby się pokroić za mleko i wszelkie przetwory mleczne (co nieszczególnie się w sumie zmieniło, poza tym, że teraz je też mięso). Mleko stoi w lodówce, czasami obok niego albo na jego miejscu stoi sok albo maślanka, albo inny napój w kartonie. Proces jego nalewania jest zawsze taki sam - sięgam po szklankę do szafki albo na suszarkę, otwieram lodówkę, wyjmuję mleko, nalewam, odkładam mleko, zamykam lodówkę i wypijam od razu albo biorę do pokoju. Trzeba wspomnieć, że proces nalewania na przykład soku trzymanego w lodówce jest dokładnie taki sam, nie różni się absolutnie żadnym elementem. A pies nie widzi koloru wlewanego napoju, bo jest pod kołdrą. Mogę sobie nalać soku i go wypić. I nic się nie dzieje.
A mimo to, dokładnie w momencie odkładania kartonu z mlekiem na miejsce słyszę kroki i sekundę później widzę wlepione w siebie psie spojrzenie mówiące "DAAAAAJ!".
Cholera. Jak ona to robi?
Mój pies robi to samo z: czekoladą, masłem, jogurtem ;)
OdpowiedzUsuń