To tyle słowem wstępu.
Jest to też uzasadnienie dla grzechu, do którego Was będę za moment namawiać.
Jeśli jest się uczniem Hogwartu i dożyje się szczęśliwie lat trzynastu, można sobie pozwolić na wyjście do Hogsmeade (o ile, oczywiście, ma się zgodę rodziców ;)) i zaprzepaścić trochę pieniędzy na przykład w pubie "Pod Trzema Miotłami" - na przykład na kremowe piwo. Jeśli jest się skrzatem, to lepiej nie próbować, ale na potrzeby noty załóżmy, że trzynaście lat mamy wszyscy ukończone oraz nie jesteśmy skrzatami i możemy sobie legalnie wychylić kufelek piwa.
No. W takim razie koniec paplaniny. Przystąpmy do konsumpcji.
Oryginalny przepis pochodzi stąd: Pastry Affair
Składniki - na około dwie porcje:
- 3/4 szklanki trzcinowego cukru
- 2 łyżki dobrego masła (użyłam masła domowej roboty, bez żadnych dodatków)
- Szczypta soli
- Pół łyżeczki octu jabłkowego
- Pół szklanki kremówki
- Cream soda - na oko, trochę ponad dwie szklanki
- Sok z cytryny
Pół szklanki cukru rozpuszczamy w rondelku z łyżką wody (staramy się nie przypalić :)). Zdejmujemy z ognia, dodajemy sól, ocet, masło i część kremówki (wlewałam chyba trzy-cztery łyżki). Mieszamy do połączenia (rozpuszczamy jeszcze raz mieszankę, która zamienia się w twardy karmel pod wpływem zaskakującego talentu kulinarnego :)) i pozwalamy całości przestygnąć.
W osobnej szklance mieszamy 1/8 szklanki cukru i 1/8 szklanki cream sody. Wlewamy, cały czas mieszając, do płynu w garnku, po czym rozlewamy do dwóch kufli i uzupełniamy cream sodą tak, żeby jeszcze starczyło miejsca na pianę. Gdy okazuje się, że jest zdecydowanie za słodkie, wlewamy trochę soku z cytryny.
Resztę kremówki ubijamy z łyżką cukru i wykładamy na wierzch.
Tadam! :)
Eksperyment ciekawy, nie powiem. Można wierzyć lub nie - jest tak dramatycznie słodkie, że aż... kwaśne. I, hm, nawet trochę, minimalnie, smakuje piwem, ale do tego potrzebne jest odrobinę wyobraźni jednak ;). Nie jestem w stanie wypić całego kufla na raz. No i utwierdziłam się w przekonaniu, że nie lubię cukru trzcinowego - za zapach, za smak, za całokształt - więc kolejna próba odbędzie się na pewno na zwykłym białym cukrze. A w planie mam jeszcze kilka (chyba że wcześniej wysadzę kuchnię w powietrze).
Aha, jeszcze jedno! Nie ma polskiego odpowiednika cream sody. Translator tłumaczy to jako "napój gazowany o waniliowym zapachu". Pokopałam trochę po brytyjskich stronach i okazało się, że to nie jest bardzo trudne do zrobienia, nie wymaga też wyszukanych składników, no i nawet taki antytalent jak ja daje sobie radę :), więc nie ma co się zrażać obecnością tego dziwnego składnika w przepisie. Jedynym minusem jest to, że nie mam bladego pojęcia, jak to powinno smakować i na ile moja wersja jest podobna do oryginału...
Przepis na cream sodę na przykład TU. Podobno syrop rozcieńczamy wodą w stosunku 1:7 - dla mnie zdecydowanie za słodkie.
Hymmmm.... to ja poproszę o jakąś inną wersję piwa? ;). ale należy Ci się słowo uznania, a nawet kilka, że nie tylko zrobiłaś takie piwo, ale i to opisałaś - moje najszczersze gratulacje! :).
OdpowiedzUsuńFajny przepis, na pewno wypróbuję.
OdpowiedzUsuńNaprawdę czytasz pierwszy raz Harrego? Jako Potteromatka w swojej karierze czytałam już 8 razy całą sagę i inne książki jak np baśnie barda beedla , polecam. Miłego czytania :>
Łoooo, nie pomyślałabym nigdy, że kremowe piwo z Harry'ego można sobie zrobić w domu:D
OdpowiedzUsuńRobisz smaka, i to w sobotę popołudniu, no :)
OdpowiedzUsuń