Żyję na wielu płaszczyznach. Na jednej z nich właśnie kwitną wrzosy i pachnie mokra trawa. Uwielbiam zapach jesieni, uwielbiam jej kolory, poranną mgłę i całodniową mżawkę. Mimochodem uśmiecham się do tego wszystkiego. W odpowiedzi dostaję ledwo widoczny ruch kącikiem wargi i porozumiewawcze spojrzenie przedzierające się przez asfaltowy, sztuczny świat. Pamiętam ten przystanek, w końcu staję przy nim co rano, pamiętam tych ludzi, ale oni nie pamiętają mnie. Setki, tysiące obrazów przewija mi się przed oczami jak na pełnometrażowym filmie w kolorze. Mam taką starą teczkę - wygląda, jakby padła ofiarą rozwścieczonego chihuahua'y - i jest moją osobistą taśmą filmową. Teraz widzę siebie, jak spadam w wielką, czarną otchłań studni, podzielając los Alicji. Jak cały rzeczywisty świat oddala się z przerażającą prędkością, a ja mijam kolejne półki z różnymi słoiczkami. Na jednym z nich był napis "Wiara w ludzi", a potem został daleko w tyle...
Zdjęcie zeszłorocznego wrzosu. Nie mam ręki do kwiatów i jestem w stanie zabić wszystko, co będzie skazane na moją opiekę, więc trzymajcie kciuki, żeby tegoroczny zdążył chociaż rozkwitnąć...
Moje wrzosy już się zmumyfikowały...;)
OdpowiedzUsuńPiękna jest ta piosenka Comy:) a wrzosy i u mnie wszędzie:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Super nuta:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam serdecznie na MOJE wisiorkowe CANDY:)
– Nalej sobie więcej herbaty – rzekł z wielką powagą Szarak.
OdpowiedzUsuń– Jeszcze w ogóle nie piłam – odparła Alicja urażona ta propozycją. – Trudno więc, abym nalała sobie w i ę c ej.
– Chciałaś powiedzieć, że trudno, abyś nalała sobie m n i e j. – wtrącił się Kapelusznik. – Przecież znacznie łatwiej nalać sobie w i ę c e j niż nic.
dzień dobry :)