Najlepiej, gdy uda mi się wstać przed wszystkimi, nawet przed psem.
Co jest trudne, jeśli lubi się czytać książki w środku nocy, nawiasem mówiąc.
A najbardziej na świecie lubię śniadania.
Lubię bulgotanie mleka w garnuszku, skwierczenie tosta, dzwonienie łyżeczek. Lubię wrzucić do gorącej wody saszetkę herbaty i patrzeć, jak cienkie bordowe strużki rozprzestrzeniają się na całą szklankę. Lubię grzać dłonie o tą szklankę i oglądać świat z okna. I lubię rozespany uśmiech właśnie przebudzonego psa.
Rano nikt nie powinien mi przeszkadzać. To bardzo moja chwila. Taki prezent ode mnie dla mnie. Lubię dostawać prezenty. I dawać też lubię.
Bo przecież nie tylko wszystkie zachody przemijają bezpowrotnie.
Na po świętach życzę Wam mnóstwa chwil do celebrowania. W końcu, no cóż, całe życie składa się z chwil, no nie? Chyba dobrze o nich myśleć jak o czymś potężnym.