Opis sytuacyjny: mój pies leży pod kołdrą w dużym pokoju. Nawet gdyby leżał na kołdrze, to i tak nie widziałby tego, co się dzieje w kuchni (wydaje mi się, że nie widzi przez ściany, ale nie wykluczam całkowicie takiej opcji).
W kuchni jestem ja i chcę nalać sobie mleka. Ważnym faktem jest, że Kundel jest fanatykiem mleka. W czasach, gdy uważała, że mięso jest dla frajerów, dałaby się pokroić za mleko i wszelkie przetwory mleczne (co nieszczególnie się w sumie zmieniło, poza tym, że teraz je też mięso). Mleko stoi w lodówce, czasami obok niego albo na jego miejscu stoi sok albo maślanka, albo inny napój w kartonie. Proces jego nalewania jest zawsze taki sam - sięgam po szklankę do szafki albo na suszarkę, otwieram lodówkę, wyjmuję mleko, nalewam, odkładam mleko, zamykam lodówkę i wypijam od razu albo biorę do pokoju. Trzeba wspomnieć, że proces nalewania na przykład soku trzymanego w lodówce jest dokładnie taki sam, nie różni się absolutnie żadnym elementem. A pies nie widzi koloru wlewanego napoju, bo jest pod kołdrą. Mogę sobie nalać soku i go wypić. I nic się nie dzieje.
A mimo to, dokładnie w momencie odkładania kartonu z mlekiem na miejsce słyszę kroki i sekundę później widzę wlepione w siebie psie spojrzenie mówiące "DAAAAAJ!".
Cholera. Jak ona to robi?
Wszystko to, co chciałoby się opowiedzieć, gdyby ktoś miał czas, żeby słuchać.
wtorek, 24 września 2013
poniedziałek, 23 września 2013
Miodku?
Jest deszczowo, mgliście i wieje, aż latarnie w całym mieście mrugają.
Nie wiem, co teraz ani co potem, a w ogóle to nic nie wiem.
Jestem w stanie oczekiwania na diabeł-jeden-wie-co, czytam "Dobry omen" duetu Pratchett-Gaiman i myślę sobie, że mieli rację - że trudno określić, która ludzka instytucja jest wytworem nieba, a która piekła.
O mądrzejszych rzeczach napiszę za jakiś czas. Postaram się, żeby to było trochę wcześniej niż za dwa miesiące. A póki co - wtulcie się w misia, miś jest dobry na zimno :).
Nie wiem, co teraz ani co potem, a w ogóle to nic nie wiem.
Jestem w stanie oczekiwania na diabeł-jeden-wie-co, czytam "Dobry omen" duetu Pratchett-Gaiman i myślę sobie, że mieli rację - że trudno określić, która ludzka instytucja jest wytworem nieba, a która piekła.
O mądrzejszych rzeczach napiszę za jakiś czas. Postaram się, żeby to było trochę wcześniej niż za dwa miesiące. A póki co - wtulcie się w misia, miś jest dobry na zimno :).
Subskrybuj:
Posty (Atom)