Mój czas był wybitnie produktywny.
Pies dużo pływał, ja dużo chodziłam oraz jeździłam tramwajami (głównie do empiku). Zrobiłam porządek w pokoju oraz w głowie. Skończyłam książkę i nie mogę wypożyczyć kolejnej, bo burza skutecznie uniemożliwiła pracę bibliotekarkom uzależnionym od komputera.
Taaak, burze. Są, poza jagodami i brudnymi stopami, wyznacznikiem dobrego lata.
Wydłużyła mi się lista książek do przeczytania - i ciągle jeszcze łudzę się, że kiedyś to mi się uda, bo czas jakoś, kurcze, nie chce być rozciągliwy.
Bardzo wcześnie wstaję, o bardzo przyzwoitych porach chodzę spać - na tyle, żeby posłuchać żab.
Miałam gości we wtorek, będę ich miała też jutro, a właściwie już dziś. Lubię mieć gości, lepiej się pije razem herbatę.
Miałam też dziwny sen.
Dzisiaj Pan Od Internetu spytał, trochę zdziwiony - "A to młodzi dzisiaj takiej muzyki słuchają"?
Ta deseczka miała powędrować na bazarek. Przy porządkach na próbę włożyłam w nią zdjęcie kundla. Została u mnie.
Pozdrawiamy, śpiący Kundel plus ja.